Зачем Костя берёт отцовский пенис в рот зачем все это зачем Зачем наш далбаеб ебется с батей в рот Зачем все это зачем если батин пенис сзади бьётся краем в шоколаде то не знак что это варик брать хуяку себе в харю четверо отцовских друга ебут костю края луга между глаз сочится сперма нет на перерывы время папаша вылетел за хлебом ты уже ебёшься с дедом и не стыдно без конца подставлять отцу туза отец вернулся в ночь с завода ты уже покрыт приходом из очка несет бананом мать прости Костю еблана года летят а все не сменно нос отняло из-за спермы этому конца не быть мать смерилась с этим жить 10 лет летят как птицы мальчику уже за 30 Костян у бати под столом дрочит пенис будто гном но член отца уже не сладкий и уже не такой гладкий малыш не встал и костя злится отец не смог с этим смерится отец 5 лет уже не дома костя плачет в углу громко мать весит не первый день за дверьми стоит картель костя сосёт главам картеля лиж-бы пролетело время косте нравится работа но его тревожит что-то костя день за днём на члене сперму льют быстро по вене и осенило нам еврея отцовский член сосать вкуснее текста писал илич третяковский
strict Rap
Russian
The lyrics evoke a sense of shock, confusion, and dark humor, mixed with a sense of taboo and societal critique. It suggests feelings of despair and existential contemplation.
This song could be applied in contexts exploring themes of family dysfunction, societal taboos, or as a commentary on the extremes of interpersonal relationships. It can be used in discussions about controversial art or music that challenges societal norms.
The technical composition employs a straightforward rap rhythm with provocative and explicit lyrics. The rhyme scheme and use of vivid imagery create a stark and unsettling atmosphere, typical of experimental rap that pushes boundaries.
[Verse] I build little boxes for every thought Line ‘em up neat so nothing gets caught The world makes sense when it's filed away Black and white skies no shades of gray [Chorus] I like to pigeonhole it carve it in stone Every detail a kingdom overthrown You like to ignore it leave it untamed Wild and free it can't be claimed [Verse 2] Your chaos dances like a hurricane My order fights to keep it plain You laugh as I try to tame the mess I watch you revel in carelessness [Chorus] I like to pigeonhole it carve it in stone Every detail a kingdom overthrown You like to ignore it leave it untamed Wild and free it can't be claimed [Bridge] The clock ticks fast yet stands so still Your freedom tests my rigid will Somewhere in the storm lies our truce Between pigeonholes and wild misuse [Chorus] I like to pigeonhole it carve it in stone Every detail a kingdom overthrown You like to ignore it leave it untamed Wild and free it can't be claimed
[Verse 1] If living means feeling Then why are we numb? We keep walking [Chorus] I'm searching deeper For a human heart I'll bring back the warmth But I don't know when [Bridge] I thought we could cherish kindness How naive of me [Indistinct whispers] You saw right through it, didn't you? [Verse 2] You could sense it So you turned the other way Left me in the silence To finish what we began [Chorus] I'm searching deeper For a human heart For a human heart I'm searching deeper For a human heart For a human heart For a human heart For a human heart [Outro] You just never cared You just never cared
[Verse] Paper wings crawl through the night sky Tearing smoke into borrowed breaths The clock’s hands make fists in the void Shadows spill ink where nothing rests [Chorus] Echoes chant in fractured light Glass-shard whispers that ignite Spinning threads of every ache This tangled world we didn’t make [Verse 2] Coughing stars break their cold disguise Sticky halos drip from their edge A forest warping in the mirror’s cry We’re pressing hearts against the ledge [Bridge] Do you hear the colors freeze Tension’s hum between the seams Fallen light pools at our feet Voice-less truths we can't delete [Chorus] Echoes chant in fractured light Glass-shard whispers that ignite Spinning threads of every ache This tangled world we didn’t make [Outro] I held your name like smoke in my palm It told me secrets of how to dissolve Our breath is a storm that heals then breaks In whispered static dreams we shake
Зачем Костя берёт отцовский пенис в рот зачем все это зачем Зачем наш долбоёб ебется с батей в рот Зачем все это зачем если батин пенис сзади бьётся краем в шоколаде то не знак что это варик брать хуяку себе в харю четверо отцовских друга ебут костю среди́ луга между глаз сочится сперма нет на перерывы время папаша вылетел за хлебом ты уже ебёшься с дедом и не стыдно без конца подставлять отцу туза отец вернулся в ночь с завода ты уже покрыт приходом из очка несет бананом мать прости сына еблана года летят а все не сменно нос отняло из-за спермы этому конца не быть мать смерилась с этим жить 10 лет летят как птицы мальчику уже за 30 Костян у бати под столом дрочит пенис будто гном но член отца уже не сладкий и уже не такой гладкий малыш не встал и костя злится отец не смог с этим смирится отец 5 лет уже не дома костя плачет в углу громко мать висит не первый день за дверьми стоит картель костя сосёт главам картеля лишь-бы пролетело время Косте нравится работа но его тревожит что-то костя день за днём на члене сперму льют быстро по вене и осенило нам еврея отцовский член сосать вкуснее текста писал Илич Третяковский
Зачем Костя берёт отцовский пенис в рот зачем все это зачем Зачем наш далбаеб ебется с батей в рот Зачем все это зачем если батин пенис сзади бьётся краем в шоколаде то не знак что это варик брать хуяку себе в харю четверо отцовских друга ебут костю края луга между глаз сочится сперма нет на перерывы время папаша вылетел за хлебом ты уже ебёшься с дедом и не стыдно без конца подставлять отцу туза отец вернулся в ночь с завода ты уже покрыт приходом из очка несет бананом мать прости Костю еблана года летят а все не сменно нос отняло из-за спермы этому конца не быть мать смерилась с этим жить 10 лет летят как птицы мальчику уже за 30 Костян у бати под столом дрочит пенис будто гном но член отца уже не сладкий и уже не такой гладкий малыш не встал и костя злится отец не смог с этим смерится отец 5 лет уже не дома костя плачет в углу громко мать весит не первый день за дверьми стоит картель костя сосёт главам картеля лиж-бы пролетело время косте нравится работа но его тревожит что-то костя день за днём на члене сперму льют быстро по вене и осенило нам еврея отцовский член сосать вкуснее текста писал илич третяковский
[Zwrotka] Wojna liryczna, ; Metafizyczna, Ma Armia Wieszcza co rymy dopieszcza, buduje. Słowa jak kule, świstają za uchem, za chwilę ogłuchniesz. Wersy jak broń, W tej wojnie, ubojnie to plan mój na front. Zjadam swych wrogów aż po horyzont. Choć armia twa większa - ja nie wymiękam, Jedzenia po bitwie zostanie na rok. [Instrumental drop] [Zwrotka] Nadlatuje smok! . Wnet ognista fala, twą armię powala, w czerwieni skąpana, armia przegrana, tonąca w oparach siarki i palonego ciała.. Zza zwęglonych stosów, twych marnych patosów, unosi się flaga biała.. w rękach trafionego generała. Krwawa wojna już nastała, Więc strzelam nadal, widzę jak padasz, jak krwią się zalewasz, a ja mam dylemat.. Stracić cię teraz? . . Nieee... . . . Tortury wybieram. [Deep instrumental solo] [Bridge] Odsłaniam Ci twarz, Szum, pisk i trzask - wrzask! Zmętniały obraz zapewnił Ci gaz, dziury w kończynach natomiast kwas. Grymas twej twarzy raduje nas. . Widać już brzask. . Ciało wyrzucić możecie w las. [Zwrotka] Ma Armia Wieszcza, zamieszcza na piersiach Symbol nadejścia nowego królestwa - grecka delta. . Ma Armia Wieszcza, obwieszcza nadejście nowego królestwa! . ; Liryka moc swą okazała ; ; Twoja specjalizacja to dramat, Dźwięk armat i krzywdzonego ciała. ; To technika doskonała. . . Gaz i kwas; brud i piach; Mierze w was, Już jest czas, Na mój znak, Saletra... Iiii... . OGNIA! [Long instrumental drop] [Outro] Ma Armia Wieszcza, zamieszcza na piersiach Symbol nadejścia nowego królestwa - grecka delta. W liryce, e pice, nawet w dramacie, Równać nie możesz się z nami bracie. My siła, potęga, wy pchły i prosięta, . . . Klękać!.. . Bo skonacie jak zwierzęta.
[Zwrotka] Wojna liryczna, ; Metafizyczna, Ma Armia Wieszcza co rymy dopieszcza, buduje. Słowa jak kule, świstają za uchem, za chwilę ogłuchniesz. Wersy jak broń, W tej wojnie, ubojnie to plan mój na front. Zjadam swych wrogów aż po horyzont. Choć armia twa większa - ja nie wymiękam, Jedzenia po bitwie zostanie na rok. [Instrumental drop] [Zwrotka] Nadlatuje smok! . Wnet ognista fala, twą armię powala, w czerwieni skąpana, armia przegrana, tonąca w oparach siarki i palonego ciała.. Zza zwęglonych stosów, twych marnych patosów, unosi się flaga biała.. w rękach trafionego generała. Krwawa wojna już nastała, Więc strzelam nadal, widzę jak padasz, jak krwią się zalewasz, a ja mam dylemat.. Stracić cię teraz? Nieee... Tortury wybieram. [Deep instrumental solo] [Bridge] Odslaniam Ci twarz, Szum, pisk i trzask - wrzask! Zmętniały obraz zapewnił Ci gaz, dziury w kończynach natomiast kwas. Grymas twej twarzy raduje nas. Widać już brzask. Ciało wyrzucić możecie w las. [Outro] Ma Armia Wieszcza zamieszcza na piersiach Symbol nadejścia nowego królestwa - grecka delta. W liryce, epice, nawet w dramacie, Równać nie możesz się z nami bracie. My siła, potęga, wy pchły i prosięta, Klękać! Bo skonacie jak zwierzęta.
[Intro] Księżyc wrócił z niebem mrocznym... wypierając sielski błękit... Gwiazdy płoną dramatycznie, Jakby czas ich miał się skończyć... [Zwrotka] Same zgliszcza! Ogień tryska! Blask parzący w oczy błyska! Chichoczący płacz ogniska... Żywioł żywy głos odzyskał. Krzyk w otchłani szybko zamilkł, niemi ludzie opętani, W ogniu płoną! Owoc pracy ziemskiej rasy; Sądy, lasy, domy, głazy, . . Słońca promyczek stopił dobytek cały ludzkości. [Zwrotka 2] Czarne ślady, popiół szary, złote zamki, wielkie banki, Każdy sekret nieodkryty, każdy tytuł.. wywalczony i zdobyty przez każdego kto był w stanie, dla monety, tronu, chwały posłać bliźnich do otchłani. Podział ludzi już nie gubi, wszyscy równi, żadnej trumny, żadnej zmiany już nie będzie, -wszystko na nic. [Bridge] Czwarty wymiar całkiem zanikł... Nic wybija się ponad nic. Zmysły doszły już do granic. Ślad przeszłości wymazany. [Zwrotka 3] Ziemskie jądro zatrzymane, zastygnięte - Został kamień. Konsekwencje braku ruchu, już zbliżają się zuchwale. Coraz większy rośnie księżyc - ociężały pocisk skalny. Resztki matki bez szacunku, porozrzucał marnotrawny... Syn... [Outro] Cisza.. Otchłań.. Mroczna pustka... Jedna myśl gdzieś pozostała, Po tym nocnych świateł szale, Fakt też bywa subiektywny, Nic i wolność idą w parze.
Jesteście gotowi?? . . . . . Dobra!! . . LEEECIIIIMYYYYY!!! Chociaż rano niezła bania, bez wyspania, Wstaję na raz, bo na więcej będzie dramat. Auto serwis na mnie czeka, a w mej głowie tonie rzeka, to nie rzeka, a ocean, i nie tonie a ucieka, tak jak senność z moich powiek, teraz powiem głośno "WSTAJĘ", bo nie poddam się bez walki, zaraz czy to Egipcjanki, kradną lalki i na barki przez Nil płyną.. cholerna melatonino! Muszę wstawać-- usypiania hormon działa, trzeba jednak się przełamać, bez pytania, bez gadania, oczy szczypią z niewyspania, o nie, to kolejna fala, ciemność widzę, ciemność czuję, mózg mój się już rozkoszuje, dzwonek zanikł, wypadł chyba, z paszczy tego krokodyla, ja pierdole, ale bydle, chyba żarło same sznycle, i do tego mountain dju, cztery razy two for you, recytuje, brak mi tchu. Słyszę chyba przez walkmana, nadawana przez sąsiada wiadomość zakodowana i do tego zakłócana przez coś jeszcze, zaraz, kurwa! czy to jest moja komórka?! ja pierdole czy ja śpię? W łóżku swoim budzę się, alarm dzwoni, w uszach dzwoni, wnet telefon mam już w dłoni, koniec. W aucie nie ma tylu koni, kawał drogi, nie dogoni mechanika, widzę jak zakład zamyka. Osiem zamków, łańcuch, szyfr, czekać muszę na cynk, żeby sprzątnąć mu z zakładu trochę karmy dla owadów.. Ale nagle wszystko znika, światła ułamek promyka budzi mnie! To był SEN! Faza REM, rzeczywistość wita mnie. Na telefon zerkam więc, sprawdzam czy dziesiąta jest, budzik -myślę- ustawiony, ikonką uświadomiony, stukam w ekran i już wiem, do dziewiątej jeszcze hen...